No, ale od początku.
Następnego dnia wizyta u lekarza rodzinnego po skierowanie do szpitala. W moim rodzinnym mieście przez 5 dni żadnych badań, tylko Heparyna 1000 przez jeden dzień na pięć w szpitalu i do domu ze stanem dobry ustabilizowanym na wypisie. Szkoda, że nie w rzeczywistości. Narzeczona za uszy wytargała mnie prywatnie do „naczyniowca". Lekarz jak usłyszał objawy i to co „zrobili" w szpitalu, że wypuścili mnie bez tabletek przeciwzakrzepowych to zbladł gorzej niż bladła moja stopa.
Trafiłem do szpitala, diagnoza: podwójne usidlenie tętnicy podkolanowej (tzn, że w obydwu nogach) + zakrzepica w lewej, trochę poniżej kolana i w stopie, stąd blednięcie. Operacje przeszedłem pomyślnie, rehabilitacje też (chociaż na normalne chodzenie dawali mi nikłe szanse, a wróciłem na rok do profesjonalnej piłki :), tylko na rok, bo sam zrezygnowałem, za ciężkie treningi już były).
Na treningach przez rok spoko, dodatkowe ćwiczenia na stabilizacje kolan + dodatkowa rozgrzewka i masaż stopy. Cały czas na lekach przeciwzakrzepowych (wtedy polocard 150 x1 dziennie, teraz polocard 75 x 1 raz dziennie i vessel deu f x2 dziennie i od 2 tygodni jakieś tabsy na poszerzenie naczynek, ale nazwy nie umiem zapamiętać, tym bardziej, że to dopiero z lekarzem testujemy na mnie). Treningi po roku musiałem przerwać, jednak po przecięciu przyczepu łydki w lewej nodze i połowie przyczepu w prawej (tego wymagało uwolnienie tętnic) i usunięciu zakrzepów, stopa czasami robiła się blada. Czasem połowa dużego palca, czasem wszystkie palce.
Na kolejnej kontroli powiedziałem o tym lekarzowi i się gość zmartwił. Setki pytań czy pale, bo jak tak to mam przestać (nigdy nawet bucha nie zrobiłem, bo fajki mi strasznie śmierdzą) czy w czasie zimna to się dzieje, czy stresu. I tak po nitce do kłębka, najpierw kapilaroskopia i nazwisko Raynaud. Pomyślałem, że spoko, jakieś tabsy i do domu. Niestety.
Jak pisałem na początku nie mam tak ciężkiego przypadku jak osoby na tym blogu, jednak masa wyrzeczeń, stałe uzupełnianie ciepła, rezygnacja np. z biegania w zimie czy grania w piłkę(zima), spacerów po górach (zima)itp. W pracy tez muszę się kontrolować, a nie jest to łatwe. Aczkolwiek nie odczuwam tego mega bólu i mrowienia jak większość tutaj ( i nie wiem czy to dobrze czy źle, czy mam wczesne stadium czy już dalsze?) i nawet dość szybko po masażu i uspokojeniu się „kolorki" na stopie.
Generalnie dotyczy to tylko lewej stopy i prawej tylko jak robię pompki. Czy jest ciepło czy nie, zauważyłem że przy pompkach lewa stopa strasznie blednie, a w prawej tylko 2 palce. Po ćwiczeniach w prawej bardzo szybko wraca „kolor". W lewej trochę wolniej, ale nie jest źle, żadnego bólu. OD 2 tygodni ma 'magiczne, srebrne' skarpetki, które narzeczona kupiła mi u Państwa w sklepie i jest trochę lepiej. W domu mogę chodzić np. w krótkich spodenkach i stopa ma i kolor i temperaturę. Na zewnątrz w zimowych butach też jest ok. niestety przy pompkach dalej jest to samo. W domu jak chodzę, czy gram na movie (ps3 move) jest ok jak jest ciepło w domu, jak jest średnio ciepło to najpierw masaż, rozgrzanie, potem lewa stopa trochę blednie, ale im dłużej gram /ćwiczę to jest ok.
Na następnej wizycie kontrolnej (styczeń albo luty) będziemy z lekarzem myśleć co dalej. Gość wpadł na pomysł, żeby znieczulić nerwy przy kręgosłupie i to ponoć ma pokazać że te nerwy będą do wycięcia i to ma pomóc. Zobaczymy, na razie dalej przeciwzakrzepowe, dużo ruchu, dużo picia wody ( i niestety dużo też sikania, zwłaszcza w pracy) ograniczenie zimna do minimum i srebrne "lacie", znaczy skarpetki ze srebrem.
Po wizycie w przyszłym roku dam update co wymyśliliśmy z lekarzem. Mój przypadek uzmysłowił mi, żeby zawsze i wszędzie pytać nawet jak to jest głupie pytanie, nie bać się próbować nowych rzeczy. A przede wszystkim nie załamywać się ograniczeniami, bo ktoś zawsze może mieć gorzej, a to trochę wstyd jak on to znosi dzielnie a ja marudzę, nie?
EM, 28 lat